czwartek, 10 września 2009

Crossing English Channel / Przekraczanie kanalu La Manche

*
Cala droge scigal nas jakis ponton. Tata probowal go zlowic ale sie nie udalo. 
All our way we were chased by an inflatable! Cheeky didn’t catch our bait.
Tak, tak wielka kotwica wciaz z nami :) 
36 kg of pure stainless steel still with us.
 
Tomek sterowniczy 
Tom the Helmsman
*
*
*
*
*

Wyplynelismy z Yarmouth 5go wrzesnia o 4:20. Przy blasku ksiezyca mijalismy The Needles i po 19 godzinach - rowniez przy pelni - zaplynelismy do Carentan. W kilka godzin po tym jak z widoku zniknela nam wyspa Wight zobaczylismy juz zarys Cherbourga. Przelot nie byl ciekawy, szczegolnie na poczatku. Widoki monotonne a fala, szczegolnie przy iglach, meczaca. Dalej plynelismy juz polwiatrem - idealnym dla tej lodki. I tu spostrzezenie: hipopotam jest fajny do mieszkania ale nie zachowuje sie ciekawie na duzej, nieregularnej czy po prostu na nieregularnej fali. Nisko zawieszony poklad pomiedzy kadlubami powoduje bardzo halasliwe wrecz przerazajace pluskanie fal o dno, co nie tylko przeklada sie na halas i obawy, ale fizycznie widac jak poklad sie ‘wgniata’. Kiedy tylko fala maleje lodka plynie jak po szynach.

On the 5th of September at 4:20 we headed for France. After 19 hours we were there, in Carentan. Sailing like sailing – nothing special. Some waves more tiring (the Needles) than others. Some moments more frightening then others.

1 komentarz: