sobota, 10 kwietnia 2010

Wyspy Jonskie/ Ionian Islands




Z Othonoi w kilka godzin po gladkim juz morzu z lagodna bryza dotarlismy do Korfu. Stanelismy w Old Harbour w samym centrum miasta i zaraz zanurzylismy sie w atmosphere tego sympatycznego miejsca. Grecja po innych krajach Morza Srodziemnego wydaje sie rajem dla zeglarzy: przede wszystkim osloniecie wyspami redukuje fale, bardzo liczne zatoki sa idealnie osloniete wiec idealne do kotwiczenia, a porty w wiekszosci darmowe. Jak pisze Rod Heikell – autor locji ‘Greek waters pilot’ Imray: ‘In the last season in Greece I was charged in around 30% of the harbours I visited’. Poza tym w Grecji jak na razie zero formalnosci, podczas gdy np. we Wloszech, choc tez unia, tyle razy pracownicy Guardia Coastierra upierali sie ze jednak musza skserowac nasze paszporty, itp.


Wybrzeze Albanii/ Albania

*

*




Korfu/ Corfu

 *

 *

 *

 *

 *

 *

 *




Swieta Wielkanocne na Paxos/ Easter on Paxos

Swieta spedzilismy w Gaios na Paxos – cudnie oslonietym, naturalnym porcie, gdzie wtajemniczalismy sie w obrzedy protestanckiego kosciola greckiego. W Wielki Czwartek, Piatek – procesje wokol miasta z udzialem orkiestry, w Wielka Sobote o polnocy juz tylko wyspiewana zostala ewangelia przez popa, dzwonnik uderzyl w dzwony i jak tylko orkiestra sie rozeszla a pop oddalil zaczelo sie szalenstwo petardowe (jakby sztuczne ognie nie wystarczyly).

 *

 *



Huk i blyski, na placu glownym wozy strazackie staly w pogotowiu (w tym jeden blisko jachtow), w dymie po lewej stronie nasz maly, jeszcze stojacy maszt. Tak .. stalismy w samym centrum miasta.

 *

 *




Nie swiecono pisanek lecz pisane - nie malowane – ikony, swiecono i calowano. Kult ikon byl najbardziej widoczny w poniedzialek wielkanocny, kiedy pop wraz z ikonami przeprawial sie lodka z pobliskiej wyspy. Okazalo sie ze to tradycja gdy na okres 50 dni ikona zostaje przeniesiona z klasztoru na wyspie do kosciola w Gaios.

 *

 *

 *

 *

 *

 *

 *

 *



Przed ubezpieczeniem jachtu, gdy rzeczoznawca robil jego przeglad, podkreslil jak wazny jest stan olinowania. Poprzedni wlasciciel nie byl w stanie nam nic powiedziec o wieku wiec zawsze gdzies z tylu glowy byla mysl ze musimy na to uwazac i ze raczej na pewno wymienimy przed sprzedaza by podniesc wartosc jachtu. Jednak zawsze gdy myslelismy o tym ze liny/maszt moglyby pojsc myslelismy o sztormie/szkwalach, nigdy w porcie. W Wielkanocny poranek ok 7mej obudzil nas metaliczny brzek, gwaltowne szarpniecia, potem pekla jedna z trzech cum. Jak tylko wyszlismy na poklad, zanim sie zorientowalismy co sie dzieje maszt sie zlamal I wpadl do wody. Statek winowajca, z dluga nie wciagnieta drabinka do wchodzenia pasazerow, ktora spowodowala to cale zamieszanie, odplynal. Bylismy cali, Tomek mial troche poranione palce od jedynej wanty ktora pekla, pod masztem pekniecie, mocowania sztagow wygiete, bom grota i likszpara genui zgiete, sztagi w wodzie poskrecane w sprezynke od naprezen. Ocenilismy sytuacje, zrobilismy zdjecia i zasiedlismy do wielkanocnego sniadania.


  In early Easter morning we were woken up by tremendous noise and shaking of our boat.
We went up on deck just seconds before mast broke in half and fell into water.
Apart from one cut on my hand caused by broken forestay that shoot into the air when mast collapsed we were OK.
What happened? A small passenger ship was turning in the harbor with lowered boarding ladder on the back and… caught one of our backstays. The crew realized what was happening after we appeared on deck. After that the ship simply sailed away!
Port police said they will be back in two hours so we sat down to our small Easter Breakfast :)
After “Gaios” came back we went there with the police to make formal protocol what had happened. The captain admitted straight away that it was his fault.
Policemen invited us for Easter Dinner and we spent entire afternoon with them and with… yes captain and family of “guilty” ship. The head policeman is renting a flat from the captain!
It took for days of waiting for promised inspection of the damage by insurance company so we called them just to hear that no one had made a claim like that and that they will look into it. We gave them all the details and suddenly after couple of hours it appeared that there is a branch of this company on Paxoi and that the man working there will come tomorrow morning to take some photos and a formal inspection and estimation will be held next week. At least we knew more and were sure that the process is running.




Policja sporzadzila raport, powiedziala ze statek wroci za dwie godziny z pasazerami i zaprosila nas do domu na popoludniowa celebracje swiateczna: pieczona koze i barana. Bylo czterech policjantow z rodzinami. Policjanci dumnie wylupywali kozie oczy, jedli mozg i jezyk mowiac ze to tradycja, potem mielismy frajde strzelajac ze strzelby w powietrze (!) coz za poczucie zabawy. Naszym strzalom automatycznie odpowiadaly inne z drugiej czesci wyspy! Po serii nieopisanie pysznych salatek i dwoch porcjach cheesecake (angielski- a przeciez jest pyszny- niech sie chowa) na ‘party’ zjawil sie kapitan statku, ktory nalegal zebysmy dolaczyli do jego imprezy pietro nizej (okazalo sie ze kapitan wynajmuje pietro policjantowi) i tak w pare godzin po wypadku popijalismy slynne wino z pobliskiej wyspy Antipaxos z cala rodzina kapitana, ktory przez caly wieczor okreslal nas jako ‘czyt. Kubara’ czyli najlepszy przyjaciel i podkreslal non stop jak bardzo mu przykro za to co sie stalo. Nastepnego dnia dostalismy znowu zaproszenie do jego domu na kolejne swieto, kolejne slodkie obzarstwo i degustacje wina. Trzeciego dnia zaproszenie przyszlo od jego ziecia i corki, tym razem z trzeciego pietra tego samego domu..
Goscinnosc czy wyrzuty sumienia, pewnie to i to, byly wielkie.
Tymczasem minely cztery dni I obiecany specjalista z firmy ubezpieczeniowej 'winowajcy' nie pojawil sie mimo ze kapitan obiecal ze do konca tygodnia ktos przyjedzie, wzielismy sprawy w swoje rece zadzwonilismy do greckiej firmy ubezpieczeniowej ktora sie tym miala zajmowac i… w ogole nie byli poinformowani o tym zdarzeniu! Co ciekawe kilka godzin po naszym telefonie do Aten i po kolejnej wizycie u kapitana okazalo sie ze firma ubezpieczeniowa ma swojego przedstawiciela na Paxos i ze jutro przyjdzie porobic zdjecia I ze chcial to zrobic juz wczesniej bla bla bla. No coz, zobaczymy. A tymczasem wiesc o zalobie narodowej dotarla do Paxos i czarna wstazka juz znaczy nasza bandere.