poniedziałek, 24 maja 2010

Ionian Islands II

Wyspa Lefkas

Gdy przyplynelismy do Lefkas (polowa kwietnia) bylismy druga lodka stojaca przy sporym miejskim nabrzezu. Juz w tydzien pozniej pojawili sie zarzadcy miejsca nakazujacy zeglarzom przestawic sie prostopadle do nabrzeza (z pozycji longside) z powodu tloku. I tak po raz pierwszy cumowalismy z uzyciem kotwicy. Lodki przyplywaly i odplywaly a my uziemieni czekalismy miesiac na sam kosztorys napraw. Z dwoch stoczni tylko jedna podjela sie zadania. Firma ktora robila maszty do naszego typu jachtu zostala przejeta przez Selden (Szwecja) jednak problemy z dealerem wykluczyly ta marke. Gdy w koncu dostalismy kosztorys, wow, przekroczyl on cene za ktora kupilismy nasz jacht! Nowy maszt, nowy rolfok, nowe olinowanie.. Przedstawiciel greckiej firmy ubezpieczeniowej dal sobie tydzien na poszukanie po stoczniach uzywanych masztow i jak okreslil ‘w zwiazku z  brakiem jakiejkolwiek odpowiedzi od kogokolwiek’ zgodzil sie pokryc naprawe. Kolejne czekanie. Na szczescie przy nabrzezu zawsze sie cos dzieje. Ciekawie sie patrzy jak ludzie kotwicza czy wyplywaja. Gdy wyplywaja wyciagniecie kotwica cudzej kotwicy to norma a przy tym stres, szamotanina z lancuchem, przedziwne pomysly co niektorych.. Nasza zostala na naszych oczach wyciagnieta i przerzucona ‘gdzies’ a teraz przygniata ja lancuch lodki Australijczykow (potezny jacht Australijskiej przemilej pary oslania nas dodatkowo od silniejszych wiatrow gdy te lacza sie popoludniowym meltemi) i tak trzyma :). Myslelismy zeby rzucic ja jeszcze raz ale boimy sie o miejsce. Szczegolnie pazerne sa jachty firmy czarterowej Seafarer, ktore jak tylko jest jakas luka pojawiaja sie znikad i zabieraja miejsca potencjalnym zeglarzom. Sugerowali nam nawet cos w stylu ‘jestescie za szerocy, zajmujecie dwa miejsca, powinniscie stac gdzies indziej’. Coz za tupet. Co ktoras noc przyplywa wielki kuter i mamy tanio swieza rybke, naprzeciw z restauracji Margarita korzystamy z zaskakujaco szybkiego netu. Do najblizszej plazy jest 5 minut rowerem, lody ‘Boss’- 2 minuty na piechote a czas umilaja nowi i starzy znajomi-zeglarze. Przypadkowo spotkalismy Christopha i Fabienne, ktorych poznalismy w Tunezji. Normalnie w takie zbiegi okolicznosci sie nie wierzy! Tydzien wieczorow przy winie i blizej poznalismy zwariowana nature tej francuskiej rodziny.

Fabienne, Christophe, Antoine i Paul na ‘Lanpaul’
 


Kolejna poznana para, ktora podobnie jak my i Francuzi nalezy do mlodej ekipy i zaczela rejs w mniej wiecej tym samym czasie co my to Simon i Catherine na 28’‘Planet’, lodce, ktora tradycyjnie w Kornwalii sluzy do polowu ostryg: http://planetholman.wordpress.com/

Lefkas (miasto), slone jeziora rozciagaja sie po dwoch stronach kanalu.
 


W supermarketach sprzedaja wino z kega nalewane do plastikowych butelek! Dobre jak na cene (czerwone, po bialym chorowalismy my i zaloga ‘Planet’), 1.5 L – 3.75 euro.
 


Odwiedziny brata wymagaly extra aktywnosci. Wiec gdy postanowilismy zwiedzic wyspe, wypozyczalnia bzyczkow ‘I love Santa’ dostarczyla nam duzo radosci. Pod jedna tylko ulice pojazd nie dal rady, bo Lefkada to same gory. Widokowo zdecydowanie ciekawsze jest zachodnie wybrzeze. Mozna przejechac kilometry i nie zobaczyc nikogo oprocz lokalnych sprzedawcow miodu, oliwek czy wina.
 
*
 


Agios Nikitas
 
*
 
*
 


 
Z plaz po zachodniej stronie wyspy zdecydowanie wybija sie Porto Katsiki. Zniewalajacy turkus wody, piaszczysta plaza i oprocz zajezdni przy plazy brak cywilizacji w promieniu kilku kilometrow.
 
*
 



Pare fotek z kategorii ‘sloneczny patrol’ (chlopaki mowia ze nie pozowali, yeah, right :)
 
*
 
*
 
*
 


 
Skrot przez gory do Vasiliki
 
*
 



Wjezdzajac na najwyzszy szczyt wyspy 1182m (tym razem samochodem) na jednym ze wzgorz znalezlismy kapliczke, otwarta i pusta, urocza i pelna symboli.
 
*
 
*
 
*
 
*
 
*
 
*
 


Ze szczytow widac przylegle wyspy, m.in. Meganisi, prywatne Scorpio, Itake. 
 
*
 


Wodospad kolo Nydri i o wiele ciekawszy prowadzacy do niego wawoz.
 
*
 



Grecja – kontynent

Zagorochoria, region parku narodowego Vicos Aoos, gdzie znajduje sie najglebszy na swiecie, dlugi na 12 km, wawoz Vicos Gorge.

Niewazne ile zdjec, nic nie odda tej przestrzeni.
 
*
 
*
 



Z Ioanniny zdecydowalismy sie jechac droga przez Metsovo w strone Kalambuki. Ilosc zakretow, podjazdow pod gore i zjazdow jest nie do opisania. W miare nieskomplikowana linia na mapie zupelnie nie oddaje rzeczywistosci.
 


Juz przed miejscowoscia Metsovo na pasie jezdni od strony stoku zaczely pojawiac sie kamienie-spady: mniejsze i wieksze, jeden pamietny byl wielkosci sporego samochodu osobowego zakrywajacy caly jeden pas! Pas od strony stoku byl nie do jazdy. Nic dziwnego ze nie mijaly nas zadne samochody z naprzeciwka, wlasciwie to nie widzielismy ani jednego. Za Metsovem zaczely bawic nas co rusz pojawiajace sie tabliczki ile km zostalo do kolejnej stacji plugu snieznego! Zaczelismy bawic sie wyobraznia po ostatnio obejrzanym glupim filmie ‘Dead Snow’ gdzie cala armia niemieckich zolniezy z pulkownikiem Herzogiem na czele wychodza ze sniegu jako zombi by domagac sie jelit smialkow, ktorzy osmeilili sie wkroczyc na tereny zajete przez nich w czasie II WS. Smialismy sie do momentu gdy zobaczylismy snieg przy ulicy i tabliczke ze znajdujemy sie w miejscu o tajemniczej nazwie Katara Pass i na wysokosci 1690m! Po jakims czasie oprocz kamieni i sniegu czekala nas kolejna niespodzianka znak zakaz wjazdu (na glownej i jedynej drodze) a droga przed nami konczyla sie .. osuwiskiem. Wygladalo na to ze cale zbocze gory na dlugosci ok 30 metrow osunelo sie razem z jezdnia. Powolutku (w oczekiwaniu na niedzwiedzia – stwierdzilismy ze tylko to jeszcze moze sie nam przydarzyc) udalo sie przejechac.
 



Meteora

Malowniczy obszar gdzie na szczytach skal znajduja sie prawoslawne klasztory. Ostance juz w XI wieku zajete byly przez mnichow-samotnikow. Z 24 zbudowanych obecnie tylko 6 nadal sluzy jako miejsce modlitwy i odwiedzin turystow. Dopiero ostatnimi czasy wybudowano tu schody i pomosty. Wczesniej wciagano do gory ludzi i rzeczy na linach.
 
*
 
*
 
*
 
*
 



The Holy Monastery of Great Meteoron
 
*
 
*
 
*
 
*
 



Starozytne Delfy

Niezwykly klimat starozytnosci czuc juz na swietej drodze mijając skarbiec Atenczykow. Ruiny swiatyni Apollina, historie dwuznacznych przeslan wyroczni, zamkniety juz dla turystow stadion, takie starozytne centrum swiata na zboczu. Gdyby nie potok autobusow turystycznych w dole i tabliczki ‘do not touch’ latwo moznabyloby wyobrazic sobie życie tutaj ponad 2000 lat temu.
 
 *
 
 *
 


Pepek swiata wg starozytnych. Przewodnicy musza mowic turystom cos w stylu ‘dotyk pepka przynosi szczescie’ bo bylismy jedynymi wstrzemiezliwymi.
 




Po czterech dniach, dojechalismy do Aten. Droga powrotna do Lefkadii autostradami Peloponezu zajela pare godzin i choc o wiele bardziej komfortowa, byla nudna.