poniedziałek, 22 marca 2010

Pantelleria

 
 
 
Do Kelibi wrocilismy po 32 milach, z kursu Kelibia – Marsala (Sycylia), 80 mil, z powodu dzikich fal z roznych kierunkow, ktore zupelnie nie wspolgraly ze slabym pd.-wsch. wiatrem (10) i ktore na zlosc pojawily sie dopiero 25 mil od brzegu. Tak wiec byla to 14 godzinna meczaca wyprawa w morze zakonczona powrotem w to samo miejsce by jeszcze raz przejsc odprawe celna, wypelnianie formularzy, przeszukiwanie jachtu, bez osiagniecia celu podrozy. Gdy wyplywalismy drugim razem upewnilismy sie ze przez pare ostantich dni wiatr uksztaltowal korzystna fale z zachodu.

Nasz ponad dwutygodniowy pobyt na Pantellerii byl przymusowy z powodu silnych wiatrow, ale pobyt niespodziewanie urozmaicil nam jeden czlowiek:
Pete Dillon – 56 lat, z Nowej Zelandii, o nietrudnej do rozszyfrowania ksywie ‘Kiwi’. Od 4 roku zycia zwiazany z morzem, oplynal swiat trzy razy, w tym dwa razy omijajac Horn. Byl w 97 krajach, najdluzej bez widzenia ladu zeglowal 57 dni, sredni, dzienny przelot podczas podrozy dookola swiata – 130 mil. Na lodce mieszka juz 25 lat.

Poznal osobiscie wiekszosc uczestnikow rejsu Golden Globe (1968 rok, chodzilo o to kto pierwszy samotnie i non-stop oplynie swiat), Chojnowska – Liskiewicz oraz kilku innych slawnych i mniej lubianych, ktorych – jak mowi – gdyby wiedzial gdzie sa, poplynalby tam i ich zabil. Kilka razy plywal z Polakami m.in. Bartoszem Obracaj.

Ubrany w robocze ciuchy, z rekami czarnymi od roboty, ‘odpoczywa od plywania’ juz od roku na Pantellerii na swoim 34 tonowym (2,5 tony to sam zbiornik na wode) ‘Wired for sound’, ktory np. w kokpicie nad kolem sterowym ma zainstalowany monitor LCD do ogladania filmow podczas zeglug ;). Chirurg- ortopeda z zawodu, w wypadku na morzu stracil manewrowosc w rece i od tej pory zajmuje sie elektronika jachtowa. Przywital nas od razu, doradzil gdzie kupic piwo taniej o 30% (El Pinguino), gdzie serwuja najlepsza kawe (Tiffany’s), zdemaskowal mafijny charakter stoczni jachtowej Cantiere Navale Esposito, ktora podobno finansowo rzadzi cala wyspa i z ktorej uslug zreszta musielismy skorzystac by na kilka dni sciagnac maszt. Z Pete’em wymienilismy sie filmami, muzyka, skopiowal nam wiele przydatnych do zeglugi programow, razem analizowalismy prognoze przed naszym wyplynieciem, itp. Cool gosc.

Niesamowite ile taki czlowiek ma do opowiedzenia. Tydzien z rzedu spotykalismy sie wieczorem przy obiadokolacji i piwie a on – uzywajac zeglarskiego slownictwa poludniowej hemisfery (bo pewne rzeczy nazywaja na poludniowej polkuli inaczej) -  opowiadal i opowiadal. Dowiedzielismy sie np. kto okrada zeglarzy na wyspach Polinezji Francuskiej, o metodzie sztormowego dryfu ‘hove to’, o przepisie na flapjacki z wyspy Mauritius, o filozoficznej naturze Moitessier’a, ktory podczas Golden Globe uprawial joge - 5 godzin dziennie, albo jak piorun w Turcji w marinie zniszczyl mu elektronike warta 20 000 euro i sprawil ze rozrusznik silnika zespawal sie z silnikiem (nie dostal odszkodowania- Act of God), o radzeniu sobie z 60tkami i o falach 1.5 razy wyzszych niz jego maszt, o tym jak musial uderzyc kobiete korba od kabestanu bo ta w sztormie i panice uaktywnila bez jego wiedzy EPIRB...

O tym jak plynac na wyspe Sw. Heleny, bedac 2 dni drogi od niej, zostal zabrany na poklad jednostki ratowniczej by pomoc ratowac ofiary powaznego wypadku drogowego na wyspie. Jeden z mieszkancow wyspy, przyjaciel Pete’a, ktory tam na niego oczekiwal, w obliczu wydarzen, poinformowal ‘search and rescue’ o tym ze taki a taki doktor jest w drodze na wyspe. Zona Pete’a dostala dwoch panow do pomocy by doplynac sama do wyspy, podczas gdy jej maz odplynal statkiem by skladac polamanych.

Albo jak byli zaledwie 6 mil od Durbanu (Pd. Afryka), gdy zauwazyli gwaltowny spadek cisnienia. Przez VHF skontaktowali sie z portem. Zostali zapytani:
- Czy jestescie w stanie plynac teraz 15 wezlow?
- nie
- to radzimy uciekac od ladu
No i zawrocili, probujac jak najszybciej uciec z szelfu kontynentalnego, gdzie prad Agulhas poteguje fale. I dryfowali tak przez dwa dni a wialy 60tki..

Takie i inne historie (moze przejazkrawione, moze nie, glupio bylo dociekac) moglismy uslyszec a twarz i oczy takiej osoby gdy opowiada o takich rzeczach sa nie do zapomnienia. Kiwi nie widzi sensu spisywania swoich przezyc, prowadzenia stronki, napisania ksiazki a o jego przygodach mozna sie dowiedziec jak my, po prostu sluchajac go przy piwie.

Tak jak Robin Knox-Johnston, na ktorego ‘wykladzie’ o jego dwoch podrozach dookola swiata bylismy tuz przed wyplynieciem, Pete Dillon twierdzi, ze zeglowanie 40 lat temu bez obecnej techniki bylo ciekawsze, bo nie poswiecalo sie tyle energii i czasu by omijac sztormy, tylko wspolpracowalo sie z tym co przyszlo.

Na moje pytanie jak radzi sobie ze strachem, odpowiedzial:
‘You have to believe – even a little- that you’ll survive.(...) You have to be one step ahead of the mother nature (by constantly checking clouds, barometer, etc. By noticing slightest difference in boat’s movements), if you’re not – you’re dead. (...) If you are not confident – you are dead. (...) I respect the sea and I have this litlle, little hope that the sea respects me’.

Patrzelismy na Kiwi i w miare jak go sluchalismy rosl nasz podziw. Po powrocie na lodke zaczelam sie zastanawiac dlaczego tak bardzo podziwiamy wielkich zeglarzy. Odpowiedz znalezlam w ksiazce o Golden Globe, ktora Pete dal nam tego samego wieczoru: ‘A voyage for madman’ by Peter Nichols (film: Deep water):
‘J.R.L. Anderson writes about lone hero figure in society, the rare character who by his or her exploits stimulates powerfull mass excitement. Homer’s Ulysses is the classic archetype.  Anderson believes this ‘Ulysses factor’ – a powerfull drive made up of imagination, self-discipline, selfishness, endurance, fear, courage, and perhaps most of all: social instability – is a generic instinkt in all of us, but dormant in most.’
(...) Part of the attraction of these loners is that they invariably look and sound normal: they look like us. They’re usually modest when asked how they survived their terrible ordeals, they readily admit their fear, and in so doing they fool the rest of us into thinking that they are like us – or more accurately, that we could be like them. They become our idealized selves, and so they take us with them, in a way, when they climb Mount Everest or sail around Cape Horn.’



Sa dwa porty w miescie Pantelleria na Pantellerii: Porto Nuovo i Porto Vecchio, oba bezplatne, oba zarzadzane przez Guardia Coastierra. Przy obu sa budki z pradem i woda ale nie dzialaja, w/g slow Kiwi odlaczone na zadanie mafii Esposito, ktorej to nabrzeze podobno oferuje zeglarzom prad za 40 euro za dzien. Do Porto Vecchio wchodzi tragiczna fala przy wiatrach pn.-zach. Nie mielismy okazji sie o tym przekonac bedac zawczasu uprzedzonym przez miejscowych rybakow, podczas gdy Guardia Coastierra tumiwisistycznie powiedziala ‘you’ll be fine where you are’. Posluchalismy rybakow i poplynelismy do Porto Nuevo. W Porto Nuovo z kolei problem taki ze miejsca ograniczone a co kilka dni nabrzeze ‘Molo Toscano’ jest miejscem rozladunku ryb. Wygladalo to tak ze podjezdzal gosc samochodem (raz w tym celu szukal nas pol dnia po miescie) i mowil ze o 5tej rano przyplynie kuter zebysmy sie przestawili. Problemu nie bylo dopoki nie zjawily sie dwa inne, obszerne jachty (kolejne ktore uciekly po paru nocach z Porto Vecchio) i zrobilo sie tlocznie. No wiec pewnego wczesnego ranka (bylismy ustawieni longside do lodki Kiwi) budzimy sie od huku silnika i widzimy przez szyby rufy kuter kierujacy sie prosto na nas, ktory zbliza sie i oddala probujac naprawic manewr podchodzenia do nabrzeza. Wiatr mu nie pomogl, a wrecz przytulil go do hipa.. co obtarlo nam burty, wygielo relingi i nam kregoslupy gdy probowalismy bezskutecznie go odepchnac. Bylam zdenerwowana na nich, i jakze zdziwiona gdy Kiwi, ktory nam pomagal w odpychaniu, po skonczonej akcji usmiechnal sie do nich i podziekowal za wspolprace a do nas rzekl: ‘just smile, this island is 100% mafia’.


Porto Nuovo
 



Przy znanych warunkach zauwazylismy spadek predkosci (gdy na silniku). Konieczne bylo czyszczenie obu srub z muszli.
 




Wyspa ma wiele do zaoferowania: lecznicze gorace zrodla (niektore nawet 100 stopni) rozsiane po wyspie a dostepne dla kazdego, terapeutyczne bloto w Lago di Venere, sauny na Montagna Grande (836 m), Luk Slonia, niezwykly smak capperi i wino Pantelleria Pessito. My najbardziej zapamietamy ja jako czarna (wulkaniczne skaly) wyspe rumiankow i malw, gdzie kwiaty zarastaja lawki i liczne szlaki (piesze i rowerowe), taka ‘laputa’ Ciesniny Sycylijskiej.

Cala Gadir
 

 
Okolice Rekhale
 
*
 

 
Scauri
 
*
 
*
 
*
 


Tracino
 



Arco dell’ Elephante
 


Siba
 
*
 
*
 




‘Sauna’ na oparach wulkanicznych. Takich dymiacych miejsc jest kilkanascie na powierzchni starej kaldery tuz obok Montaga Grande.
 
*
 



Campobello
 



Lago di Venere
 
*
 
*
 



Z wulkanicznych skal zbudowane jest niemal wszystko
 
*
 
*
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz